środa, 11 lipca 2012

11.07.2012r

Inspiracja


Idę przez łąkę. Jest wieczór, godzina ok 21. Zmierzam ku cmentarzowi, który znajduje się niedaleko mojego domu.  Już z oddali widzę blask kolorowych zniczy. Jest ich wyjątkowo  wiele. Prawie tyle, jak we Wszystkich świętych.  Podziwiam ten piękny, ale przygnębiający widok. Tak wiele osób odeszło z tego świata.
Powolnym krokiem zbliżam się do rodzinnego grobowca. Widzę twarze moich bliskich na zdjęciach, koło imienia i nazwiska. Znowu czuję ból i pustkę. Na co dzień po prostu te uczucia schodzą na drugi plan. Schylam się i zapalam jedną ze świec. Tępo patrzę się w grubą, marmurową płytę zdobiącą miejsce pochówku. Wokoło roztacza się delikatna poświata zniczy. Są one jedynym oświetleniem w oddalonym od drogi cmentarzu. Rozglądam się wokoło. Prawie przy każdym nazwisku coś się świeci. Myślę, że to dziwne. Z ciekawości idę się przejść koło najbliższych grobowców.  Wszędzie są kwiaty i świece. Z niezrozumiałą niechęcią wlekę się w drogę powrotną do domu. Dopiero po przyjściu uświadamiam sobie, dlaczego cmentarz był tak rozświetlony. Tego dnia ojcowie obchodzili swoje święto.

  
Idę nadmorską promenadą ze swoją bliską koleżanką. Nagle ona gwałtownie się zatrzymuje. Jej oczy patrzą gdzieś w przestrzeń, a usta wymawiają bezgłośnie jakiś wyraz. Po jej policzkach zaczynają cieknąć łzy. Zdezorientowana przytulam ją. Teraz cichutko łka w moje ramię. Nie wiem ile czasu mija. Nie obchodzi mnie to. Między nami panuje cisza, choć wokół roi się od rozmawiających gapiów. Nie chcąc stać się kolejną atrakcją powoli przechodzimy na ławkę. Obie patrzymy w przestrzeń.
-Mój dziadek umarł rok temu.- słyszę tak dobrze mi znany głos koleżanki. Odwracam głowę i uważnie na nią patrzę. Zapuchnięte oczy zasłoniła okularami słonecznymi. Czekam na dalszy rozwój jej wypowiedzi.
-Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że już go nie zobaczę. On odszedł. A ja nawet nie zapłakałam na jego pogrzebie.- mówi łamiącym się głosem. 
Jak dobre wiem co czuje. Przecież ja też straciłam bardzo bliską osobę. Tyle, że dla nie limit łez się wykończył. 
Dzięki temu jesteśmy sobie teraz bliższe. Może wspólny ból łączy? 
-Spotkamy się tam u góry. Ja w to wierzę. Ty też spróbuj. To  pomaga.

Wróciłam z obozu. Było naprawdę fajnie. Jeśli chcecie mogę Wam go opisać, ale nie wiem czy moja opowieść Was porwie. 
Wakacje, ach wakacje! Jak je spędzacie?
Pozdrawiam
Vivenn

9 komentarzy:

  1. póki co wakacje spędzam w domu.
    na leniuchowaniu :)
    tego mi trzeba ^^
    nie wiem czy gdzieś się wybiorę, bo jakoś mi się nie chce .. ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jadę na obóz w sierpniu. Teraz spotykam się z przyjaciółmi i eobię inne ciekawe rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Poruszasz wazne tematy - egzystencjonalne, to bardzo dobrze, ze w blogosferze jest miejsce i na rzeczy wazniejsze :)ciagle slysze, ze ktos odchodzi. Wakacje dopiero sie zaczely , a juz w mojej miejscowosci utopilo sie kilkoro nastolatkow; wszyscy umieli doskonale plywac... przestoga dla wszystkich - cieszcie sie latem, ale uwazajcie na rutyne, ktora zabija czujnosc. Tez wierze, ze spotkam bliskie mi osoby, ktorych nieobecnosc bolesnie odczuwam. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja chętnie przeczytam cos o Twoich wakacjach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a widzisz :D
    haha, a też mi o tym opowiadają :D

    fajnie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja uwielbiam wracając do domu przechodzić koło cmentarzu i patrzeć na te wszystkie migoczące światełka *.*
    dziękuję, ale co w tym trudnego?

    OdpowiedzUsuń
  7. pociekła mi łezka jak czytałam o cmentarzu i koleżance ! ;(
    zapraszam do mnie, dodajemy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. bodajże z bawełny :) świetne i wartościowe notki piszesz! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. wow super ;)
    Musze przyznać że całkiem ciekawy blog ;)
    Fajny wpis ! Tak trzymać !:))

    Zapraszam na bloga ;)

    http://takeasmile16.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za każdy komentarz :*