Jednym z najmilszych doświadczeń w życiu jest być celem, nie będąc trafionym
Szuflada...
Szafka...
Drzwi...
Biurko...
Wszystko to leży u moich stóp. Zniszczone zaledwie kilkoma ciosami. Ciosami zadanymi słowami, uczynkami, a na samym końcu wytrenowaną pięścią. Czuję pulsujący ból w prawej ręce. Drżę, a rażące gorąco rozprzestrzenia się po moim ciele. Oddycham nierówno, z pewną trudnością. W miarę opadania emocji czuję się coraz gorzej, gdyż odzyskuję świadomość. Jeden cios za drugim. Nikt nie będzie mnie osądzał, dyktował co mam robić i jaka mam być. Niepewnie spoglądam na dłoń nadal zaciśniętą w pięść. Skóra no kostkach popękała, a w niektórych miejscach widać ślady zaschniętej krwi. Ile już tak stoję? Nie wiem, jednak jestem pewna, że nic mi nie przeszkodzi. W końcu urodziłam się po to aby walczyć.
Najczęściej piszę tutaj o swojej duszy. O wrażliwości, wątpliwościach i problemach. Jednak czasami trzeba napisać o tym jaka jest rzeczywistość. Więc jak jest?
Nienawidzę 75% swojej klasy i z wzajemnością. Nie jestem dobra w stosunkach międzyludzkich. Nie lubię ludzi i nie umiem się z nimi obchodzić. Całe swoje życie poświęciłam na samodoskonaleniu się. I co mi z tego przyszło? Ludzie ze mnie szydzą, a ja po prostu daję im powody do tego. Poprzez wybuchowość zrobiłam parę kompromitujących rzeczy. Teraz nawet moje najmniejsze posunięcie jest głośno komentowane i ogólnie potępiane. Dlaczego? Bo ludzie myślą, że są od kogoś lepsi, że mogą osądzać. Dowartościowują się tym. Co w tym wszystkim najbardziej mnie boli? Sami nie są o wiele lepsi...
Nienawidzę 75% swojej klasy i z wzajemnością. Nie jestem dobra w stosunkach międzyludzkich. Nie lubię ludzi i nie umiem się z nimi obchodzić. Całe swoje życie poświęciłam na samodoskonaleniu się. I co mi z tego przyszło? Ludzie ze mnie szydzą, a ja po prostu daję im powody do tego. Poprzez wybuchowość zrobiłam parę kompromitujących rzeczy. Teraz nawet moje najmniejsze posunięcie jest głośno komentowane i ogólnie potępiane. Dlaczego? Bo ludzie myślą, że są od kogoś lepsi, że mogą osądzać. Dowartościowują się tym. Co w tym wszystkim najbardziej mnie boli? Sami nie są o wiele lepsi...
Kilka razy zabierałam się do tego wpisu, ale nigdy mnie nie zadowalał. Nie wiem czy teraz też jest dobry, ale mam nadzieję, że jakoś ujdzie. Jestem trochę za bardzo zmęczona.
Pozdrawiam
Vivenn
Jasne, że wpis jest dobry.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa. :)
och, jak ja uwielbiam ludzi, którzy oceniają innych, krytykują i wszystko po to żeby samemu sie dowartościować. na szczęście przestałam się przejmowac takimi ludźmi i ich opiniami, świetne uczucie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam. Czasami takich ludzi trzeba po prostu przeżyć - zignorowac, zacisnąć zęby i wyczekać, aż się skończy. A może z czasaem relacje się poprawią?
OdpowiedzUsuńAhhh.. na prawdę lubię czytać, to co tutaj piszesz. Trochę to nie na miejscu, bo przeważnie piszesz o smutnych rzeczach, ale potrafisz to w taki dobry sposób przekazać ;)
OdpowiedzUsuńJuż polubiłam trochę ludzi, bynajmniej niektórych, ale świetnie to określiłaś: "nie umiem się z nimi obchodzić". Też tak mam i dość ciężko z tym żyć. Każda jedna próba nawiązania kontaktu jest taka skomplikowana, momentami wydaje mi się zbyt sztuczna... Te uśmieszki, przytakiwanie na każde zdanie. Ludzie to skomplikowane istoty ;)
śliczny blog
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
obserwujemy? ♥