sobota, 1 września 2012

01.09.2012r

Lenistwo jest chorobą

Czuje się zbyt leniwa i otępiała. Wlekę się z kąta w kąt bez jakiegokolwiek celu. Od dłuższego czasu codziennie oglądam horrory, objadam się cukierkami i staram się nie myśleć o tym, że za chwilę zaczyna się rok szkolny. Nudzę się niemiłosiernie. Od dwóch tygodni staram się tu coś naskrobać, ale kiedy coś piszę w pewnym momencie przestaje, co skutkuje tym, że nie było żadnego wpisu. 
Co raz częściej myślę o przyszłości. Szczególnie o zawodzie, który mam wykonywać. W końcu zdecydowałam się na wojsko. Jest ono moim marzeniem od małego i prawdopodobnie mam predyspozycje, aby się w nim znaleźć. Dziewczyna w koszarach. Trochę dziwne, ale mi to nie przeszkadza. Teraz muszę się skupić na nauce, potem studia wojskowe i gotowe.

Siedzę sobie spokojnie na ławce przed domem babci. Z dala słyszę rozmowę toczącą się miedzy sąsiadami, a moją rodzicielką. O pogodzie, uprawianiu roli, kurach...Po prostu typowe gospodarskie rozmowy. Z nudów postanawiam, że podejdę i przysłucham się im.
Zarzucam na twarz swój firmowy uśmiech i z grzeczności mówię "dzień dobry". Nic specjalnego.  Rozmowa toczy się dalej. W pewnym momencie schodzi na tematy "kuchenne". Z rozbawieniem wtrącam swoje tzw. trzy grosze, dotyczące tego, że nie do końca nadaję się do siedzenia w kuchni i gotowania. Reakcja jakże miłego sąsiada, pana starej daty rozwaliła mnie na drobniutkie kawałeczki.
"Jak to ty nie potrafisz gotować?! Przecież w twoim wieku to jest niemożliwe! Wstydź się! Jak ty za mąż wyjdziesz?! Jaki chłop cię będzie chciał?!"
I tak trwał tego typu "opieprz" z piętnaście minut. Z każdą sekundą zastanawiałam się nad jakimś wyjściem ewakuacyjnym, ale to, które wybrałam chyba nie było najlepsze...
"Myśli pan, że ja już chcę za mąż wychodzić i użerać się z takimi typami jak pan?! A do kuchni niech lepiej pan mnie nie goni, bo ja jakoś pana żonie konkurencji nie zamierzam robić." Może odpowiedź była nieskładna, ale przesłanie było chyba oczywiste...

Co prawda historia z innej beczki, ale dała mi trochę do myślenia. Czy naprawdę nadal jest tak, że kobiety są postrzegane pod kątem rodzenia dzieci i gotowania? Czy w dalszym ciągu panuje takie przekonanie? Wzdrygam się na myśl o tych pytaniach. Przecież podobno jest coraz lepiej...

Pozdrawiam 
Vivenn

8 komentarzy:

  1. Niestety ostatnie dni przed szkołą są masakryczne. Ciągła nuda...
    Mnie się wydaje że dobrze odpowiedziałaś. Nikt nie ma prawa Cię upokarzać i zmuszać do czegoś czego nie chcesz;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo widzę, że mamy ostatnio dość podobne przemyślenia.
    trzymam kciuki za studia wojskowe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję szkoły, ja mam jeszcze trochę czasu, bo dopiero 28 września zaczynam ;) wojsko to bardzo dobra przyszłość - pewna, a poza tym ciekawa.. może gdyby nie fakt, że jestem taka pochłonięta dziennikarstwem, to nawet bym coś o tym myślała ;)
    A co do pana... może nie wszyscy nas tak postrzegają, ale większość tak. to trochę smutne, bo my przecież też możemy się realizować zawodowo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja uwielbiam takich ludzi, którzy zaganiają mnie do gotowania. O ironio.
    Co do szkoły - chyba nikt zdrowy na umyśle nie cieszy się ze szkoły. Czemu wakacje nie są chociaż o kilka tygodni dłuższe...?

    http://odbiciewblekitnychoczach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam horrory, znasz jakieś godne polecenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio zakręciłam się "Klątwą" 1,2,3. Oczywiście jakoś bardzo mnie nie przeraziła, ale fajnie się ogląda.

      Usuń
  6. ludzie starszej daty są przyjebani -.-'

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje za każdy komentarz :*