Jak można domyśleć się po tytule wyjeżdżam na obóz windsurfingowy. Nie będzie mnie, aż do 11 lipca.
No, ale żebym nie pisała o niczym "wtajemniczę" co niektórych co to właściwie jest windsurfing.
Windsurfing – sport wodny, uprawiany przy użyciu deski i przymocowanego do niej elastycznie pędnika żaglowego. Sport polegający na żeglowaniu podobnym do jachtowego, lecz przy pomocy innego sprzętu.
To tak na wstępie korzystając z wikipedii. Tak właściwie ta regułka niewiele mówi. Szczerze? Sama nie umiem powiedzieć co to windsurfing. To jest dla mnie jak jakaś dziwnie, niespotykana wolność. Pływając doświadczam naprawdę niesamowitych doznań.
Wakacje się zaczęły i ani myślę ich nie wykorzystać! Zaraz po tym obozie jadę na drugi. To taki mój zwyczaj. Tzn. co roku jeżdżę na inne(no może oprócz windsurfingu). W te wakacje wypadło też na tenis ziemny. Jestem ciekawa jak sobie poradzę( i jak poradzi sobie moja noga). ;)
Bardzo przepraszam, że wpis jest o niczym, ale chyba sami wiecie jak to jest z wyjazdami. Urwanie głowy.
Niby wszystko jest ok. Niby, bo do końca nie jest to prawdą. Wyjazd opiszę może kiedy indziej, gdy dostanę zdjęcia z moją "piękną" twarzą. Jest sprawa, która męczy mnie od paru tygodni. Niestety nieprzyjemna.
Znacie sytuacje, kiedy całkowicie coś wam się wali? Cholera jasne, że tak! Uśmiechnięta idę sobie ze szkoły. Przychodzę do domku, a w nim mamusia z dziwną miną. Oczywiście od razu pada pytanie "O co chodzi". W odpowiedzi daje mi wyniki badań. Zgadujcie? Oczywiście, coś nie tak z moim zdrowiem. Mam "rozwalony" mięsień trójgłowy uda i muszę mieć operację, aby nie zsunął się do końca. Przez głowę przechodzi mi tylko "No zajebiście"... Teraz szał Euro, a ja nawet nie mogę pokopać sobie piłki na boisku. Jedna z moich największych pasji idzie w odstawkę. No po prostu szlag mnie trafia.
Pierwszy raz w życiu mam ochotę się po prostu upić. Oczywiście, że tego nie zrobię, ale zawsze zostają takie myśli. Chciała bym po prostu zrobić coś nie patrząc na konsekwencje. No, ale jak zawsze się nie da. Jakieś pomysły?
Jedynym plusem w tej sytuacji jest to, że noga mnie prawie nie boli. Czuję tylko lekki dyskomfort przy długi wycieczkach pieszych. Mam nadzieję, że jakoś się to ułoży...
Szukając dalszych pozytywów mogę powiedzieć, że cholernie cieszę się ze zbliżających się wielkimi krokami wakacji. Na to czeka się cały rok szkolny. Udało mi się zrobić kilka rzeczy niemożliwych. No i jestem bardzo zaskoczona ich konsekwencjami. Wiecie jakoś nie spodziewałam się, że dostanę własny domek na obozie. No cóż, życie lubi robić sobie ze mnie żarty, tak samo jak rodzina.
Sytuacja z przed kilku dni:
Podczas ogniska ze znajomymi na oślep wybieram numer telefonu do domu. Naciskam zieloną słuchawkę i po dwóch sygnałach słyszę damski głos:
- Dzień dobry, tu rezydencja państwa...
No i się wyłączyłam. To trochę chamskie, ale nie byłam w najlepszym stanie trzeźwości umysłu. Po 22:00 coś dziwnego się ze mną dzieje.
Spróbowałam jeszcze raz. No i słyszę męski głos:
-Witam tu prywatny lokaj państwa (tu moje nazwisko). Czym mogę służyć?
Szczęką opadła mi całkowicie. Potem okazało się, że pierwszy telefon odebrała moja ciocia, a drugi wujek. Jak już wspomniałam moja rodzina kocha robić sobie ze mnie żarty <3 Pozdrawiam Vivenn
Szczerze? Popłakałam się jak małe dziecko. Tak bardzo chciałam,
żebyśmy wygrali. To samego końca miałam nadzieję. W końcu nadzieja
umiera ostatnia. Nadal nie wierzę, że nasza przygoda się skończyła...
Nie chcę wierzyć...
Chłopcy byliście cudowni! Jestem dumna z tego, że jestem polką. Daliście wiele emocji i wzruszeń. Dziękuje!
Nie jestem rozczarowana. Wiem, że daliśmy z siebie wszystko.
Pamiętajmy, że są jeszcze inne mistrzostwa. Nigdy nie traćmy wiary.
W poniedziałek wyjeżdżam, więc przez tydzień nie będzie wpisów. Do zobaczenia! Pozdrawiam Vivenn
Słowem wstępu zawsze kochałam piłkę nożną, więc taka impreza jest dla mnie nie lada gadką.
Dzisiaj o 18:00 został rozegrany pierwszy mecz Polska-Grecja. Jestem pod wielkim wrażeniem stadionu i świetnych kibiców. Oczywiście czuję lekki niedosyt w związku z remisem. No, ale chyba każdy, kto choć trochę interesuje się tym sportem też ma takie odczucia. Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczona stanem naszej kadry. Nie rozumiem tylko dlaczego pan Franciszek Smuda nie dokonał zamiany zawodników... Rozumiem, że pewnie miał jakąś "tajemniczą" strategię, ale w drugiej połowie gołym okiem było widać, że nas chłopcy są bardzo zmęczeni. Za to pierwsza połowa była naprawdę dobra.
Wynik: Polska-Grecja 1:1
Nadszedł czas na mecz Rosja-Czechy. Cóż mogę powiedzieć... Rosja zmiażdżyła Czechów. Druga połowa przypieczętowała wygraną Rosjan. Bardzo dobre, lecz mniej emocjonujące widowisko niż pierwszy mecz między naszymi rodakami, a Grekami.
Wynik: Rosja-Czechy 4:1
Bardzo dziękuję mojej bliskiej koleżance, za wspaniały prezent!Jestem zachwycona!
No i żebym nie była gołosłowna sama dzisiaj trochę pograłam w piłkę. Nieważne, że na ulicy i wieczorem. Ważne, że uwielbiam ten sport. ;) To chyba na tyle z relacji sportowych. Chyba nie jestem oryginalna, ale nie mogłam się powstrzymać!
Teraz, żeby nie było za słodko sobie trochę ponarzekam.
Przez to, że miałam rozcięte palce musiałam często zmieniać opatrunki. W szkole na wf-ie, na który musiałam iść, rana na jednym z palców się otworzyła. Może nie była a wielka, ale głęboka. Więc kulturalnie idę do higienistki, aby dała mi jaką gazę, plaster czy inne ustrojstwo. Kiedy o to proszę ona zabija mnie wzrokiem i nie daje dokończyć zdania, ponieważ przerywa je słowami "Wyjdź, ale to natychmiast!". Szczerze? Miałam ochotę ją w tej sytuacji po prostu zgnieść jak jakiegoś robaka. Nie mogąc się powstrzymać odszczekałam kilka rzeczy. Cytuję "Ja rozumiem, że jest pani starszą, zgorzkniałą kobietą, ale nie musi się pani wyżywać na nic nie winnych uczniach. A jeśli dostanę zakażenia to pani za to odpowiada.". Mimo, że bardzo kulturalnie wypowiedziałam powyższe zdanie ona wywaliła na mnie swoje paczadła ze słowami "Jakie zakażenie?!". Ale nie dotrzymała odpowiedzi, gdyż odwróciłam się i sobie poszłam z ciągle obficie krwawiącym palcem. Całe szczęście, że do końca mojego dnia szkolnego zostały tylko dwie godziny lekcyjne.
Teraz nasuwa mi się pytanie: kto w tej sytuacji zachował się gorzej? Ja czy zacna pani higienistka?
Takim oto akcentem żegnam się z Wami i życzę udanego weekendu!
Czy miłość może zrodzić się z przyzwyczajenia lub przywiązanie? Przyzwyczajając się do danej osoby nie wyobrażamy sobie bez niej życia, ponieważ jest jego częścią. Kiedy nie odzywamy się od tego człowieka czujemy jakąś pustkę i tęsknotę. Ale czy to miłość? Jest to na pewno jakieś silne uczucie. Coś na kształt koła, które nie ma jakiegoś punktu kulminacyjnego. Ciągle jest to "coś" co nazywamy przywiązaniem.
Patrząc z drugiej strony osoba zakochana jest bardzo przywiązana do swojego partnera. Nigdy nie chce go stracić. Bez niego wszystko co dotychczas było staje się szare, bez wyrazu i sensu. Uwierzcie wiem co mówię. Widziałam to na własne oczy. Bez drugiej połówki(którą utracimy) stajemy się po prostu wrakiem. Nawet jeśli ludzie bardzo chcieli by pomóc nie potrafią. Nie umieją przywrócić życia i takiego szczęścia jaką dawał nam właśnie ten drugi człowiek.
Zwykło się mówić, że miłość jest ślepa. [...] W Gruncie rzeczy nic
na tej ziemi nie jest tak jasno widzące jak miłość. Jeśli zaś coś
jest ślepe, to nie miłość, tylko przywiązanie.
Anthony de Mello
Ciężko jest określić co to tak naprawdę jest przyzwyczajenie bądź przywiązanie. Można porównać to zjawisko z drobną, ale mocną nicią, która łączy pewne osoby. Nie jest to namacalne, więc ciężko tak naprawdę pojąć co to jest, a na dodatek każdy z nas odbiera to "zjawisko" inaczej.
A co wy o tym sądzicie?
Teraz trochę ode mnie, czyli gadanie o niczym:
Przepraszam, że trochę zaniedbuję swój i Wsze blogi, ale nie mam zbytnio czasu. Tak wiem, stara wymówka, ale chociaż prawdziwa. Jeśli chcecie mogę wrzucić kilka zdjęć z "festynu", chyba że macie jakieś specjalne "zamówienia". ;)
Pozdrawiam
Vivenn
PS. Wiecie, że jestem taką ofiarą, że nawet kroić nie umiem? Po incydencie z nożem mam dwa zabandażowane palce i ciężko jest mi cokolwiek robić. Brawa dla mnie! :P