Złudzenie
To takie dziwne...
Jestem niemal szczęśliwa. Boję się na głos wypowiedzieć te słowa, bo mogą okazać się tylko złudzeniem. Tak dawno nie czułam czegoś w środku. Tych dziwnych impulsów gdzieś w głębi. Jednak strach mnie paraliżuje. Jeśli to za chwilę zniknie...nie poradzę sobie.
Przychodzi czas kiedy trzeba wyjść zza muru obojętności, aby obnażyć swoją duszę. W moim przypadku komuś zaufać. Mimo wszystko największym problemem nie jest druga osoba, lecz ja sama. Przez całe życie uczyłam się, że nie warto ufać ludziom, bo i tak kiedyś mnie porzucą jak szmacianą lalkę. Każda chwila mojego dotychczasowego życia utwierdzała mnie w tym przekonaniu, aż do teraz. Oto na swojej drodze spotykam dwie zupełnie inne, ale wspaniałe dusze. Jedna tak samo sponiewierana przez życie jak ja. W pewnych momentach widzę w niej samą siebie. Choć ta osoba ma znacznie więcej za sobą. Za wiele bólu i strat. Oboje boimy się konsekwencji tego co mamy zrobić. Pozbyć się chociaż po części ochrony jaką sami sobie zbudowaliśmy. Jednak jest jeszcze druga dusza. Uosobienie dobra i sprawiedliwości. Pełna ideałów osoba. Wszystko co robi wręcz lśni ciepłym, złotym blaskiem. Kiedy na nią patrzę w pewnych chwilach czuję zakłopotanie, czasami wręcz wstyd. Karcę się za to, ale porównuje się do niej. W rozrachunku widać, że tak naprawdę jestem nikim. Człowiekiem, którego powinno się zapomnieć. Umiem tylko niszczyć i właśnie dlatego nie zasługuję na to co te osoby mogą mi ofiarować.
Jestem niemal szczęśliwa. Boję się na głos wypowiedzieć te słowa, bo mogą okazać się tylko złudzeniem. Tak dawno nie czułam czegoś w środku. Tych dziwnych impulsów gdzieś w głębi. Jednak strach mnie paraliżuje. Jeśli to za chwilę zniknie...nie poradzę sobie.
Przychodzi czas kiedy trzeba wyjść zza muru obojętności, aby obnażyć swoją duszę. W moim przypadku komuś zaufać. Mimo wszystko największym problemem nie jest druga osoba, lecz ja sama. Przez całe życie uczyłam się, że nie warto ufać ludziom, bo i tak kiedyś mnie porzucą jak szmacianą lalkę. Każda chwila mojego dotychczasowego życia utwierdzała mnie w tym przekonaniu, aż do teraz. Oto na swojej drodze spotykam dwie zupełnie inne, ale wspaniałe dusze. Jedna tak samo sponiewierana przez życie jak ja. W pewnych momentach widzę w niej samą siebie. Choć ta osoba ma znacznie więcej za sobą. Za wiele bólu i strat. Oboje boimy się konsekwencji tego co mamy zrobić. Pozbyć się chociaż po części ochrony jaką sami sobie zbudowaliśmy. Jednak jest jeszcze druga dusza. Uosobienie dobra i sprawiedliwości. Pełna ideałów osoba. Wszystko co robi wręcz lśni ciepłym, złotym blaskiem. Kiedy na nią patrzę w pewnych chwilach czuję zakłopotanie, czasami wręcz wstyd. Karcę się za to, ale porównuje się do niej. W rozrachunku widać, że tak naprawdę jestem nikim. Człowiekiem, którego powinno się zapomnieć. Umiem tylko niszczyć i właśnie dlatego nie zasługuję na to co te osoby mogą mi ofiarować.
Staram się nadrabiać zaległości w bologowaniu i systematyczniej dodawać wpisy. Mam nadzieję, że nie zanudzę Was tym na śmierć. ;)
Pozdrawiam
Vivenn
Pozdrawiam
Vivenn