Igrzyska Śmierci
Katniss pochodzi z Dwunastego Dystryktu, jednego z najbiedniejszych regionów w państwie Panem. Kiedy jej młodsza siostra zostaje wylosowana do udziału w Głodowych Igrzyskach, corocznym turnieju organizowanym przez bezwzględne władze, Katniss zgłasza się by zająć jej miejsce. Musi opuścić nie tylko rodzinę, której jest żywicielką, ale i Gale’a, który zdaje się być kimś więcej niż przyjacielem. Aby ich jeszcze zobaczyć, musi zwyciężyć w transmitowanych przez telewizję Igrzyskach. Przeżyć może tylko jeden uczestnik. Pochodzący z biednego dystryktu i nie szkoleni w walce Katniss i chłopak Peeta, w oczach widzów skazani są na porażkę. Igrzyska są jednak nieprzewidywalne. Między młodymi rodzi się uczucie, a odważna szesnastolatka rozpala w ludziach nadzieję na zmiany. Staje się symbolem buntu i walki z niesprawiedliwością. Jednak jeśli kiedykolwiek ma zobaczyć jeszcze rodzinny Dystrykt 12, musi dokonać rzeczy niemożliwych…
Aktorzy: Wielka trójka czyli:
Jennifer Lawrence- Katniss Everdeen
Josh Hutcherson- Peeta Mellark
Liam Hemsworth- Gale Hawthorne
Nigdy nie spodziewała bym się takiego wyboru aktorów to tego filmu. Reżyser podjął się niezłego wyzwania. Ale czy mu się udało? To trzeba samemu ocenić.
Moja opinia na temat filmu: Szczerze powiedziawszy udałam się na ten film ze względu na to, że wiele wcześniej czytałam książkę "Igrzyska Śmierci" i byłam zwyczajnie ciekawa jak ją zekranizują. Czy się zawiodłam? Sama nie mogę się zdecydować. Ogółem film jest dobrze zrobiony, podobał mi się, ale czuję jakiś niedosyt. Podejrzewam, że to ze względu na pominięcie w ekranizacji paru ważnych wątków, które pojawiły się w książce. "Igrzyska Śmierci" to bardzo dobry film. Ocena 9/10 (jest trochę nie obiektywna, ale mam słabość do tej historii)
Kilka słów na temat promocji: Powszechnie wiadomo jaki sukces odniosła saga "Zmierzch". Każdy chcąc nie chcąc chociaż kojarzy te filmy/książki, a teraz "Igrzyska.." mają się stać ich następstwem. Szczerze powiedziawszy nie jestem z tego zbytnio zadowolona. Czytając trylogię autorstwa Pani Collins człowiek jest zmuszony do myślenia czy tak naprawdę problemy dotyczące bohaterów książki nie są aluzją do nas samych i otaczającego nas świata. Porównywanie "Igrzysk..." i "Zmierzchu" jest tak naprawdę bezsensowne. Obie serie tyczą się zupełnie innych rzeczy, a zestawianie ich w tej samej kolumnie jest nietrafne. Jedyną rzeczą jaką ewentualnie można porównywać w obu seriach jest to jaki sukces odniosły.
Pozdrawiam
Vivenn