Jak widać tytuł jest bardzo nietypowy i trochę dziwny. To cecha charakterystyczna dla mnie, ale nie przejmujcie się. Na początek wytłumaczę o co tak naprawdę chodzi.
W przyszłą sobotę idę na wesele do mojej cioci. Jak wiecie nastała nieprzyjemna, bo deszczowa pora roku zwana jesienią. Oczywiście niektórzy bardzo lubią ten okres, ale niestety nie należę do nich. Może dlatego, że zawsze jest mi zimno i czasami deszcz daje nieźle w kość. Wracając do szybko zbliżającej się uroczystości: nie mam się w co ubrać. Tak, to odwieczny problem płci żeńskiej. ;) Spędziłam cały poprzedni weekend i kilka godzin z poniedziałku na poszukiwaniu odpowiednich ciuchów. To może wydawać się śmieszne, ale pod koniec czułam się nieźle sfrustrowana. Ciężko jest mi dopasować odpowiedni ubiór do mojej urody i figury. Może Wy macie jakieś sugestie?
Teraz chwilka poświęcona mojej szarej codzienności.
Cały dzień spędziłam na bieganiu z miejsca na miejsce. Od samego świtu szkoła, w której trzeba się okropnie starać. Niestety miałam dzisiaj kilka kartkówek. Jak można się spodziewać nie wszystko umiałam. Cóż mówi się trudno i jedzie się dalej. Po skończonych lekcjach puściłam się biegiem na autobus, który i tak mi uciekł. Czasami zastanawiam się czy rozkładem nie kieruje jakaś magia niepozwalająca mi nacieszyć się ciepłem we wnętrzu pojazdu. Po ok. 20 minutach przyjechało moje wybawienie. Do domu wpadłam tylko na chwilkę i zaraz byłam już w teatrze na próbie. Potem jeszcze korepetycje, obiad na mieście, zajęcia sportowe. Od kilku minut jestem w moim pokoju i napawam się ciepłem bijącym z ogrzewania. Wiem, że nie nie jest to za bardzo fascynujące, ale tak na co dzień wygląda moje życie. Jestem ciekawa czy Wasze też jest tak nudne.
(zdjęcie z wakacji)
Ciepło pozdrawiam i życzę miłego dnia!